Żałuję każdej minuty, która poświęciłam na obejrzenie tego gniota. No masakra, jakie to było złe, CGI sprawilo, ze wiele scen wygladalo jak z gry Wiedzmin, scenariusz pisany na kolanie podczas dwójki, drewniana gra aktorska, muzyka jedynie była okej.
Kiedy już myślałam na końcu filmu nad jego oceną i miałam mu dać silne 2/10, na kolejny slub ksiecia wchodzi główna bohaterka z blizną po oparzeniu po lewej stronie klatki piersiowej... w jaskini biegala pol filmu z oparzeniem po prawej! Poza tym wcześniej pokazano, jak magiczne slimaki świetnie leczą oparzenia, na nodze jakoś nie została jej blizna? Ba, nawet smoczycy oko odbudowały. Gdzie tu logika! I tego było więcej, ale nie mam już nawet sił dalej rozkminiać tego paździerza by netflix.
a jak rozumiesz to, że pod koniec bral slub z 3 księżniczką jak w jaskini było imion z 11. skad pozostale skoro miały zginac tylko 3?
Po co się wogole z nimi żenił, skoro Królowa na koniec tylko przyłożyla ranę na dloni do rany siostry i pyk, już królewska krew. To po co te całe cwregiele ze ślubem?